Tęskniliście za zapachem szarlotki, pomarańczowym Słońcem zachodzącym
nad morzem a może za kochaną Panią Irenką czy też głośną i pyskatą Dominiką? Ja
tęskniłam bardzo. Może dlatego tak bardzo ucieszyłam się, gdy dostałam w swoje
ręce drugą część książki Alibi na szczęście – Krok do szczęścia i wreszcie
mogłam zacząć czytać.
Hania z Mikołajem wracają znad
morza. Mikołajowi wydaje się, że teraz już nic nie stoi na przeszkodzie, by
byli razem. Jednak Hania nadal przed nim ucieka. Cały czas stara się rozliczyć
z własną przeszłością. Powoli zaczyna przypominać sobie słowa Mikołaja, jego
głos, jego oczy. Po raz pierwszy przegląda ślubne zdjęcia. Zaczyna o nim mówić.
Pozwala sobie na wspomnienia. I kiedy czytelnikowi wydaje się, że para
nareszcie zazna szczęścia, autorka rzuca im kłody pod nogi. A to wysyła
Mikołaja na 3 miesiące za granicę, a to wpędza go w chorobę. Zakochani nie
poddają się jednak i potem już wspólnie walczą o swoje uczucie.
Jednocześnie trwają przygotowania
do ślubu Dominiki. Hanka, ciesząc się szczęściem przyjaciółki, przypomina
sobie, jak to było, kiedy to ona szykowała się do tego najważniejszego dnia w
życiu. Staje jednak na wysokości zadania i ślub jest perfekcyjny. Dominika po
uroczystości skupia się już tylko na Tomaszku, którego nosi pod sercem.
Natomiast Hanka, porządkując pudełka na dnie szafy, odkrywa, że jej rodzice
wiele lat temu adoptowali jej przyjaciółkę. Ma prawdziwą siostrę! Ale pudełko z
szafy skrywa jeszcze jedną tajemnicę, o której Hanka dowie się, gdy pójdzie pod
wydrukowany na wizytówce dr Florenckiej adres.
Kiedy zaczynałam czytanie książki Krok do szczęścia obawiałam się trochę, że może nie powtórzyć sukcesu
pierwszej części. Bałam się niepotrzebnie. Jest to bowiem doskonała kontynuacja Alibi. Mamy tu starych bohaterów, których znamy i lubimy, ale są też nowi,
którzy wprowadzają do powieści tajemnicę i napięcie. Co więcej, wątki tych
postaci zupełnie zaskakują. Gdy już wydaje nam się, że wiemy wszystko, na
kolejnej stronie czeka na nas następna rewelacja. Jednak autorka nie ustrzegła
się monotonii. Widać ją w relacji między Hanką a Mikołajem. On na nią czeka,
ona się boi. A potem jak już ona chce, to on nie może. Moim zdaniem trwa to
zbyt długo. Nie mogłam doczekać się, kiedy w końcu autorka pozwoli im być
razem.
Bardzo podobał mi się pewien zabieg
zastosowany przez autorkę powieści. Tak jak w pierwszej części niezwykle
umiejętnie dobrała cytaty z Romea i Julii do rozdziałów, tak teraz wspaniale
wkomponowała w wydarzenia słowa Mikołaja, męża Hanki. Dzięki temu możemy go
lepiej poznać. Dowiadujemy się, że nazywał Hankę Szczęściem lub co mówił, kiedy
zobaczył ją po raz pierwszy.
Czytanie książki Krok do
szczęścia sprawiło mi wiele przyjemności. To ciepła, momentami wzruszająca
książka idealna na ciepłe dni, a już niedługo wakacje. Polecam wszystkim tym,
którym podobała się pierwsza część, ale i tym, którzy chcą po prostu przeczytać
piękną historię o miłości.
Fajna, ciepła, babska, ale nie należy do książek, które pozostały w mojej pamięci i sercu, niemniej czytało się miło obie części :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Twoim komentarzem. To taka miła książka do poczytania. Ale ja z przyjemnością sięgnę po trzecią część, chociażby po to, by zobaczyć, jak skończy się ta historia:)
Usuńja drugiej miałam troszkę dość, ale końcówka mi się podobała i też jestem ciekawa co będzie w ostatniej (?), ale pewnie wiemy :D
UsuńBardzo fajna pozycja dla kobiet,mężczyzną raczej się nie spodoba (oni wolą inne gatunki).
OdpowiedzUsuńhttp://czytamtocodobre.blox.pl/2013/07/Krok-do-szczescia-Anna-Ficner-Ogonowska.html
Zgadzam się z Tobą. Tak zachwalałam tą książkę mojemu chłopakowi, ale nie dał się namówić:P
Usuń