piątek, 2 sierpnia 2013

Książka o optymizmie (recenzja książki "Nieuleczalny optymista")



Jakiś czas temu, głównie po to, by skutecznie oderwać się od pisania magisterki, postanowiłam zacząć oglądać nowy serial. Wybór padł na The Good Wife (polski tytuł to Żona idealna). Serial opowiada o losach prawniczki Alicii Florick, której mąż zostaje wplątany w korupcję i erotyczny skandal, za sprawą których kończy się jego polityczna kariera. Tytułowa żona idealna musi wrócić do pracy, by utrzymać rodzinę. W pewnym momencie w serialu pojawia się nowa postać. Louis Canning, adwokat, często występuje w sądzie przeciwko głównej bohaterce. W oczy rzuca się to, jak jego postać się trzęsie, co zresztą przed każdą rozprawą Canning tłumaczy sędziom. Alicia i jej współpracownicy nie znoszą Canninga, gdyż ich zdaniem wzbudza on w sędziach i ławie przysięgłych współczucie z powodu swojej choroby.

Zdjęcie pochodzi ze strony aleseriale.pl

Przez jakiś czas zastanawiałam się, jak to możliwe, że ten aktor jest tak genialny. Byłam pod wrażeniem, jak świetnie wychodzi mu gra chorej osoby. Aż w pewnym momencie coś mi w głowie zaświtało. Przypomniała mi się książka, którą widziałam u mojego chłopaka i o której on mi opowiadał. Michael J. Fox Nieuleczalny optymista. Zawsze patrząc w górę. W swojej drugiej książce znany aktor (którego ja w Żonie idealnej nie rozpoznałam) opowiadał o życiu z chorobą Parkinsona. 

Książka podzielona jest na cztery części: praca, polityka, wiara i rodzina. W pierwszej aktor opowiada, jak wyglądały jego ostatnie chwile na planie. Kiedy nie radził sobie z chorobą, zakończył karierę. To było dla niego przykre i trudne doświadczenie, wymagające przewartościowania całego życia. Dla osoby, która wiele lat spędziła na planie filmowym, konieczność zostania w domu była czymś nie do pomyślenia. Michael został do tego zmuszony. Aktor przekierował swoją uwagę na politykę. W drugiej części opisuje działalność swojej fundacji, która zajmuje się zbieraniem pieniędzy na badania, które miałyby doprowadzić do wynalezienia leku na Parkinsona. Mówi o kandydatach na wysokie stanowiska państwowe i o ich programach. O tym, kogo wspierał, a z czyimi poglądami się nie zgadzał. Z trzeciej części możemy dowiedzieć się, jak aktor odnalazł się w żydowskim kościele i dlaczego w ogóle się tam znalazł. Jaki wpływ ma wiara na jego życie i jego radzenie sobie z chorobą. Część czwarta - najlepsza. To ta o rodzinie. Fox mówi o swojej żonie, w której jest zakochany już od dwudziestu lat. Opowiada o swoich dzieciach. O ogromnej sile, którą czerpie z posiadania rodziny. Widać, że to dla niego najważniejsze szczęście. 

Muszę przyznać, że miałam problemy z przebrnięciem przez tę książkę. Zatrzymałam się na polityce. Nie lubię polityki, więc przekonania tego czy tamtego kandydata okropnie mnie nudziły. Wielu rzeczy nie rozumiałam, co też utrudniało odbiór. Jakimś cudem jednak przebrnęłam przez ten rozdział i czytałam dalej. Cieszę się, że się udało, bo ostatnie rozdziały są najlepsze i je czytało mi się super. Wspomnienia z rodzinnego domu aktora były bardzo ciekawe i wciągające. 

Na co muszę zwrócić uwagę, to to, że Fox przytaczał w książce doświadczenia wielu znanych ludzi, z którymi się spotkał i od których uczył się radzenia sobie z chorobą. W książce bohaterami stają się na przykład Lance Armstrong, Muhammad Ali czy też Lawrence O'Donnell.

Nie wiem dlaczego, ale książki, w których mogę poczytać o chorobie innych ludzi, mają dla mnie szczególną wartość. Wydaje mi się, że dzięki nim mogę zobaczyć, że moje życie nie jest takie złe, jak czasami o nim myślę. Dzięki nim mogę docenić to, co mam. Jeśli będziecie mieli możliwość, sięgnijcie po książkę Michaela J. Fox'a. Płynie z niej piękna lekcja radzenia sobie z wszystkimi przeciwnościami i optymizmu.





W pobliżu: Chciałabym na koniec wspomnieć krótko o akcji Olsztyn. Aktywnie!. Celem akcji jest promocja Olsztyna oraz rozpowszechnienie aktywności i ruchu jako formy spędzania wolnego czasu. Chodzi o to, że mieszkańcy miasta mogą korzystać z różnych atrakcji za darmo. Ja ostatnio wybrałam jazdę konną, ze względu na moją wielką miłość do koni. Było fantastycznie! Jeździliśmy po lesie, uczyliśmy się prowadzenia konia i wielu innych rzeczy. Gościła nas stadnina na Redykajnach pana Janusza Kojrysa. 

Ja i Miła:)





Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej o tej akcji, zajrzyjcie na tę stronę: http://aktywnie.olsztyn.eu/. Ja serdecznie polecam!



Brak komentarzy :

Prześlij komentarz