piątek, 22 sierpnia 2014

Świetny film, wciągająca historia i niezwykły aktor (recenzja filmu "Bardzo poszukiwany człowiek")



Dziwnie ogląda się film w kinie, kiedy główną rolę gra w nim już nieżyjący aktor. Może nie dziwnie, ale ciężko. Patrzysz na jego geniusz, śledzisz każdy ruch i nagle uświadamiasz sobie, że więcej filmów z nim nie będzie. To ostatni film, pożegnanie. I może dlatego jest taki dobry. Chociaż nie chcę myśleć, że doceniam aktora dopiero po jego śmierci. Wolę myśleć, że gdyby żył, jego rola także by mi się podobała. Byłam niedawno w kinie na Bardzo poszukiwanym człowieku i jestem przekonana, że Philip Seymour Hoffman na długo zostanie w mojej i mam nadzieję jeszcze wielu ludzi, pamięci.

Hoffman gra tutaj szefa niemieckiego wywiadu, Günthera. Szefa, który nie może pogodzić się z tym, że nie udała mu się poprzednia misja. Czuje się, jakby był tu za karę. Jednocześnie stawia sobie cel. Chce schwytać jednego z najbardziej aktywnych sponsorów terrorystów, Abdullaha. Jednak na jego drodze pojawia się Czeczen Issa, który nagle dostaje się do Hamburga i rości sobie prawo do ogromnej fortuny swojego ojca. Günther podejrzewa, że Issa jest śmiertelnie groźnym terrorystą, którego każdy kolejny ruch może zagrozić międzynarodowemu bezpieczeństwu. Issę zaś broni młoda prawniczka, która wierzy w jego niewinność. Kim okaże się Issa? Czy Günther go złapie? I czy zrealizuje swój największy plan, jakim jest pojmanie Abdullaha?





Nie chcę w tej recenzji skupiać się jedynie na ostatniej roli Hoffmana. Chcę Wam powiedzieć, dlaczego jest to film wart uwagi. Myślę, że przede wszystkim dlatego, że pokazuje nam, jak zmienił się nasz świat po atakach na World Trade Center. Jak na każdym kroku widzimy niebezpieczeństwo, a każdy człowiek o ciemnej karnacji może okazać się terrorystą. Właśnie w takim świecie żyjemy i ten film nam to pokazuje. Chcę zwrócić Waszą uwagę na jeszcze jedną rzecz, która mnie urzekła. W filmie jest sporo scen, w których bohater grany przez Hoffmana staje przodem do widzów. Nic się nie dzieje, on tylko patrzy. Biorąc pod uwagę to, że ten aktor już nie żyje, są to niezwykłe sceny. Mój chłopak po wyjściu z kina powiedział, że wyglądało to, jakby Hoffman mówił: tak właśnie chcę zostać zapamiętany. Ja sama zastanawiałam się, czy były to sceny zamierzone czy zostały dodane już w postprodukcji po śmierci aktora. W każdym bądź razie było to niesamowite uczucie. 

Na koniec chciałabym Wam serdecznie ten film polecić. Jeśli lubiliście Philippa Seymoura Hoffmana lub jeśli lubicie filmy z polityką, pokazujące prawdziwy świat, często chory system, ale nie jesteście zwolennikami dynamicznych pościgów i wybuchów - to ten film jest dla Was i na pewno wyjdziecie z kina zadowoleni.







Zdjęcia: materiały promocyjne


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz