piątek, 13 lutego 2015

Love me like you do (recenzja filmu "Pięćdziesiąt twarzy Greya")


- Dlaczego próbujesz mnie zmienić? - Nie, to Ty zmieniasz mnie.

Wydaje mi się, że te słowa idealnie oddają film, który zaledwie godzinę temu widziałam w kinie. Postanowiłam, że napiszę tą recenzję, nie myśląc o tym zbyt dużo. Napiszę Wam dokładnie to, co czuję i co myślę tuż po obejrzeniu Pięćdziesięciu twarzy Greya. Na początku powiem Wam tylko, że film jest o wiele lepszy niż książka!

Historię chyba znają już wszyscy, ale tym, którzy jeszcze jakimś cudem nie dowiedzieli się, kim są Christian i Ana, krótko opowiem. Ana jest studentką literatury angielskiej. W zastępstwie za koleżankę jedzie przeprowadzić wywiad z miliarderem, najbardziej pożądanym kawalerem w Stanach Zjednoczonych, Christianem Greyem. I jest nim oczarowana.

Jak się później okazuje, ona też nie jest mu obojętna. Christian chce z nią być, ale na swoich warunkach. Ana ma być Uległą, która będzie wykonywała polecenia Pana, a on będzie ją wykorzystywał seksualnie, używając do tego pejczy, kajdanek, lin i wielu innych rzeczy. Pewnego dnia Ana prosi Christiana, by pokazał jej, co najgorszego może ją spotkać w czerwonym Pokoju Gier. 




Film był oczekiwany już od wielu miesięcy. Zyskał nawet miano najbardziej oczekiwanego filmu roku. Wiele osób chciało go zobaczyć, bo podobała im się książka. Inni chcieli sprawdzić, jak można zekranizować taką powieść. A jeszcze inni nawet nie zobaczyli filmu, a już go skrytykowali - ci bawią mnie najbardziej. Ja chciałam go zobaczyć, bo podobała mi się ta historia. I wiecie co? Nie żałuję, bo wyszedł z tego, nie powiem, że dobry, ale naprawdę fajny film.

Podobało mi się to, jak zabawne były pierwsze sceny filmu, z humorem, z czającym się gdzieś w powietrzu napięciem, nie wiem dlaczego, ale cały czas się uśmiechałam. Podobał mi się Christian Grey. Jak czytałam książkę, nawet nie mogłam go sobie wyobrazić. Nie wiedziałam, jak chciałam, żeby wyglądał. Może też Jamie Dornan spełnił moje oczekiwania. Naprawdę jest świetnym Greyem. Bardzo przystojnym. Taki chyba powinien być :) Podobała mi się muzyka. To jeden z większych plusów filmu. Świetne piosenki, których ma się ochotę słuchać po powrocie do domu. 

Tak wiem, że wszyscy są ciekawi erotycznych scen, więc teraz o nich. Wiem, że wiele osób było zawiedzionych, że są słabe i tak naprawdę nie ma tu ostrego seksu. Mnie to akurat nie przeszkadzało. Ale rzeczywiście, za dużo ostrości w nich nie było, oczywiście w porównaniu do książki. Chociaż uważam, że jak dla aktorki to były to bardzo odważne sceny, bo pokazała wszystko. Choć mogła ogolić nogi, bo włosy na udach na dużym ekranie były bardzo widoczne :P Dla aktora sceny nie były pewnie bardzo trudne, jego tyłek można było zobaczyć może z dwa razy. Co mi się nie podobało, to dawanie klapsów. Widać było, że główny bohater był tym speszony i jakoś mu nie szło. Trochę nieporadnie to wyglądało, przez co było zabawne. 

I tak, wiem, że jestem niepoprawną romantyczką. Uwielbiam historie, w których dziewczyna zakochuje się w złym chłopaku i go zmienia. Dlatego też bardzo lubię historię Christiana i Any. I uważam, że została fajnie przedstawiona. Film podobał mi się o wiele bardziej od książki. I naprawdę, mogłabym zobaczyć go jeszcze raz, a najlepiej od razu drugą część :) A póki co, muszę nadrobić trzecią część książki :)






:)

P.S. Ana miała okropne buty! 


Zdjęcia: materiały promocyjne




11 komentarzy :

  1. Film bardzo dobry. Cieszę się, że się z Tobą na niego wybrałam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nareszcie dobra recenzja :) Wszędzie spotykam się z niezadowoleniem, oburzeniem, rozczarowaniem... Ja uważam, że aktorzy naprawdę spisali się świetnie, a film był zabawny i zmysłowy... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Co do innych recenzji, to ja mam wrażenie, że oglądałam inny film lub się nie znam, więc cieszę się, że mamy podobne zdanie :)

      Usuń
  3. Też bardziej podobał mi się film niż książka! I słucham ciągle piosenek z niego. :) Zgadzam się z Tobą na 99%- jednak mi aktor nie pasował do Greya, jakiego wyobrażałam sobie, czytając książkę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Film świetny <3 Sceny seksu wyważone i z klasą obym potrafiła doczekać się kontynuacji

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam dokładnie takie samo zdanie.
    Jamie Dornan był świetny. Przyznam szczerze, że na początku, czytając trylogię, wyobrażałam sobie Chace'a Crawford'a jako Greya, ale teraz, gdy wzięłam się za lekturę po filmie, nie potrafię sobie wyobrazić nikogo poza Dornanem!
    Film świetny. Czekam na drugą część!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też już sobie nikogo innego nie mogę wyobrazić! Dornan jest idealnym Greyem :)

      Usuń
  6. Osobiście uważam, że książka jest o niebo lepsza, film był nudny, czekałam na niego z niecierpliwością i się zawiodłam. W połowie już myślałam o tym, żeby się skończył, ale co do gry aktorskiej nie mam zastrzeżeń, a co do butów to się zgadzam, miała okropne ;p

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń