Jako że zbliża się premiera trzeciej książki z serii napisanej przez Annę Ficner-Ogonowską, postanowiłam pokazać Wam na blogu moje recenzje dwóch poprzednich części, które pisałam dla kultura.wm.pl. Dzisiaj część pierwsza - Alibi na szczęście :)
Mówi się, że
książki są lekarstwem dla duszy. Że przenoszą w zupełnie inny świat, czasami
bardzo różny od naszego. Naszą głowę odrywają od codziennych problemów. Jeśli
więc jest Ci smutno, źle lub za kimś tęsknisz, to sięgnij po książkę Alibi na
szczęście Anny Ficner-Ogonowskiej. A ona na pewno poprawi Ci humor.
Dzień po swoim
ślubie Hanka w tragicznym wypadku traci rodziców i męża. Bardzo długo nie może
się po tym otrząsnąć. Kiedy w końcu udaje jej się stanąć na nogi, na swojej
drodze spotyka Mikołaja, który zakochuje się w niej bez pamięci. Hanka broni
się przed tym uczuciem, jednak Mikołaj się nie poddaje. Walczy o nią, o nich.
Hance ciężko jest nie tylko z powodu żałoby, ale jeszcze z jednego powodu: jej
zmarły mąż też miał na imię Mikołaj…
Ogromnym atutem
książki są postacie drugoplanowe. Kiedy głównej bohaterce jest smutno i źle,
wtedy wsiada do samochodu i jedzie nad morze. Hanka uwielbia się w nie
wpatrywać, uwielbia czuć na twarzy pomarańczowe słońce. To jej daje pewność, że
da sobie radę. Oprócz tego nad morzem jest dom pani Irenki - cudownej, starszej
osoby, która zawsze wie, jak pocieszyć, czy to za sprawą herbaty z cytryną, czy
życiowej mądrości. To w tym domu, zawsze pachnącym szarlotką i sokiem
malinowym, Hanka odnajduje spokój po wypadku. Natomiast, kiedy Hanka wraca do
Warszawy, tam czeka na nią Dominika, najlepsza przyjaciółka. Ogromne poczucie
humoru i energia, a także niespotykane roztrzepanie to jej znaki rozpoznawcze. To
ona jest największym wsparciem Hanki, ale zarazem to ona wpędza ją w coraz to
nowe kłopoty, aranżując na przykład spotkania z Mikołajem.
Książka jest
dość długa, ma ponad 600 stron. W jednym z wywiadów autorka powiedziała, że,
czytając inną książkę, miała wrażenie, że autor się spieszył, a ona chciała to
zrobić inaczej. I tutaj z pewnością, takiego odczucia mieć nie można. Wszystko
zostało opisane z najdrobniejszymi szczegółami, a mimo to książka się nie
nudzi. Gdy już zaczniesz czytać, nie możesz się od tego oderwać. Nie obchodzą
Cię nawet obowiązki domowe, bo historię Hanki chcesz poznać do końca jak
najszybciej.
Pisząc o tej
książce, warto wspomnieć o innej, która w Alibi na szczęście wspominana jest
bardzo często. Przed najważniejszymi częściami książki zostały umieszczone
cytaty z Romeo i Julii Szekspira. Jest to także ulubiona książka Hanki.
Trzeba przyznać, że dopasowane zostały idealnie, gdyż doskonale opisują to, co
znajduje się w danej części.
Alibi
na szczęście to książka pogodna, wbrew pozorom, bardzo radosna. Daje nadzieję
na to, że, choćby spotykały nas złe rzeczy, to w końcu spotka nas też szczęście.
Książka to typowy lek dla duszy. Jest pełna kolorów, ciepła, spokoju. Dlatego wszystkich
zachęcam do przeczytania Alibi na szczęście. A ja z niecierpliwością
czekam na wrzesień, kiedy to ma ukazać się druga część książki! (Druga część powieści Krok do szczęścia ukazała się we wrześniu 2012 roku)
Zdjęcia zrobiła moja siostrzyczka M., za co jej serdecznie dziękuję!
nigdy nie slyszalam o tej autorce, a wydaje sie dosc interesujaca. nie lubie ckliwo-nostalgiczno-romantycznej literatury spod znaku kalicinskiej czy emily griffin, ale sprobuje, z czystej ciekawosci :)
OdpowiedzUsuńs.
voir-avoir-savoir.tumblr.com
Czytałam zarówno Kalicińską, jak i Emily Giffin i nie przypadły mi do gustu. A ta autorka jak najbardziej. Oprócz problemów miłosnych, jest tam również ciekawa historia i ogromna dawka pozytywnej energii:)Mam nadzieję, że się nie zawiedziesz. Pozdrawiam!
Usuńpo takim komentarzu OD RAZU polecilam tacie zamowienie mi tej ksiazki! :)
UsuńCieszę się:) Koniecznie daj znać, jak wrażenia po przeczytaniu!
Usuń