Chodziliście w dzieciństwie do cyrku? Pewnie tak, ja też chodziłam. Potem się dorasta i zazwyczaj o cyrku się zapomina. Ja wczoraj postanowiłam cofnąć się do czasów dzieciństwa i wybrałam się do Teatru Jaracza na przedstawienie Klaun. I mogę powiedzieć z nieukrywaną szczerością, że to było jedno z najlepszych przedstawień, na jakich byłam w życiu.
Przedstawienie w teatrze zrobiło
na mnie wrażenie już od pierwszej chwili pobytu na widowni. Aktorów nie było
jeszcze na scenie, a ja już byłam zachwycona. Wchodzimy i widzimy arenę cyrku.
Niesamowita scenografia doskonale oddająca to, co pamiętamy z dzieciństwa.
Czerwony kolor, wielki napis i światełka od pierwszej chwili zachwycały. A
potem rozpoczyna się przedstawienie. I widzimy kolorowe, dopracowane w
najmniejszych szczegółach stroje bohaterów. To wszystko składało się na
niesamowitą cyrkową atmosferę.
Gra aktorów – na najwyższym
poziomie. Paweł Parczewski w roli Augusta – genialny! Świetna mimika i ten
delikatny, naiwny głosik – bohater od razu zyskiwał sympatię publiczności. To
właśnie on najbardziej zapadł mi w pamięć. I świetną parę tworzył z Małgorzatą
Rydzyńską, aktorką o subtelnej urodzie i niesamowitym uroku. Na scenie można
było zobaczyć również genialnego aktora Artura Steranko, który wcielił się w
rolę ojca Lulu. Świetnie wychodziło mu zjeżdżanie z widowni za pomocą trapezu.
W trakcie tego spektaklu byłam
świadkiem najlepszej sceny teatralnej w swoim życiu. Wyobraźcie to sobie –
siedzicie skupieni, zapatrzeni, aż nagle na głowy spada Wam confetti, a aktorzy
rzucają w Was balony, piłki plażowe, torebki, a nawet papier toaletowy! Oczywiście
publika nie pozostaje bierna i odwdzięcza się aktorom tym samym i odrzuca piłki
i balony. Na sali trwa wielka zabawa. Wszyscy się śmieją i bawią. Niesamowite.
Dzięki takim scenom teatr zyskuje, zapewnia ludziom zupełnie nowe i nieznane
emocje. Naprawdę świetna sprawa.
Spektakl Klaun nie jest
oczywiście opowieścią tylko o klaunie. Można tam znaleźć wiele odniesień do
dzisiejszego świata. Czytając inne recenzje czy też opisy przedstawienia,
spotkałam się z wnioskami, że jest to zobrazowanie konfliktu między władzą a
sztuką. Artysta pragnie mieć władzę, ale nikt nie może wyobrazić sobie, by na
czele cyrku czy też innej instytucji stał ktoś taki jak klaun. Ja jednak
odebrałam to przedstawienie trochę inaczej. Przyszło mi do głowy, że ktoś tak
dobry, naiwny, prosty i nieskomplikowany w wyrażaniu uczuć, ktoś w rodzaju
klauna nigdy nie zdobędzie władzy, nie spełni swoich marzeń, bo zawsze zostanie
stłamszony i zniszczony przez bezwzględne osoby stojące u władzy. Bo te właśnie
osoby nie cofną się przed niczym, by swoją władzę zatrzymać i nie dopuścić do
niej nikogo innego. A tym bardziej kogoś, kto mógłby coś zmienić, wprowadzić
coś nowego.
Fotografie: archiwum Teatru Jaracza w Olsztynie
Inne recenzje Klauna, w tym i moją, możecie zobaczyć i przeczytać na stronie internetowej Teatru: http://teatr.olsztyn.pl/
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz