środa, 19 marca 2014

Jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec... (recenzja filmu "Kamienie na szaniec")


Lubiliście czytać lektury szkolne? Często mówi się lub słyszy, że lektury to najgorsze, co może być. Nudne, czytane z przymusu, zabierają czas, który można przeznaczyć na coś innego. Czasami jednak można trafić na prawdziwe perełki - książki, które pamiętamy nawet wiele lat po skończeniu edukacji. Dla mnie jedną z takich książek są Kamienie na szaniec. To chyba jedna z pierwszych powieści, przy których płakałam, pierwsza, którą tak przeżyłam. Kiedy więc dowiedziałam się o ekranizacji - byłam jej ciekawa i wiedziałam, że na pewno ją zobaczę. Film wszedł do kin i posypała się krytyka, choć byli i tacy, którzy polską produkcję chwalili. Ja mogę powiedzieć Wam jedno - książka jest od filmu o wiele, wiele lepsza.

Dla tych, którzy nie czytali i nie oglądali filmu, przytoczę krótko całą historię. Zośka, Alek i Rudy są przyjaciółmi i razem dzielnie walczą, na tyle ile mogą, z Niemcami. Prowadzą mały sabotaż, wybijają szyby, wieszają kukły ubrane w niemiecki mundur na latarniach. Chcą jednak czegoś więcej, chcą mieć broń, zabijać - wydaje im się, że to będzie miało większe znaczenie. Jako harcerze rozpoczynają szkolenie i wstępują do Szarych Szeregów, oddziału Armii Krajowej. Dostają broń i zaczynają działania, którymi kieruje polska armia.

Pewnego dnia ktoś donosi na Rudego. Trafia on na Szucha, gdzie mieści się areszt śledczy. Zaczyna się katowanie, dręczenie, okaleczanie. Chcą wydobyć z niego najważniejsze informacje o Szarych Szeregach i dowódcach. Rudy się nie poddaje, jeżeli już podaje jakieś nazwiska - to tylko zmarłych. Jest w tak złym stanie, że Niemcy postanawiają przewieźć go na Pawiak, do szpitala. Dowiaduje się o tym Zośka i planuje akcję odbicia przyjaciela.

Rudy i Zośka
Alek
Dużo rzeczy w tym filmie mi się nie podobało. Przede wszystkim słaba gra aktorska - i chodzi mi tu przede wszystkim o młode aktorki, które nie sprostały zadaniu, choć za wzór miały doskonałą Danutę Stenkę, która grała matkę Rudego. Tylko ona miała w sobie siłę i spokój wojennych kobiet, tylko ona nie załamała się po śmierci syna. Ogromnym zarzutem, który mam do tego filmu, jest to, że postać Alka miała w filmie minimalne znaczenie. Powiedział może ze trzy zdania. Na pierwszym planie byli Zośka i Rudy. A mi zawsze wydawało się, że była trójka przyjaciół. Po tym filmie nigdy byście tak nie powiedzieli. Nie podobało mi się także to, że scena katowania nakręcona była tak zachowawczo. Niewiele pokazane, niewiele z tej sceny zostaje w głowie. Ja rozumiem, że na ten film idą dzieci ze szkoły, ale czy to jest dobry powód, by kręcić film, nie wykorzystując wszystkich możliwości?

Tyle rzeczy się nie podobało, ale mimo tego po wyjściu z kina, pierwsze co powiedziałam to, że film mi się podobał. Zupełnie nie potrafię tego wyjaśnić. Nawet teraz, myśląc o nim, analizując plusy i minusy, nadal twierdzę, że mi się podobał. Myślę jednak, że jest parę rzeczy, które mogły mieć na to wpływ. Bardzo lubiana przeze mnie szkolna lektura, pewnie niektórzy powiedzieliby, że skoro książka jest świetna, to film nie powinien się podobać. A u mnie jest na odwrót. Genialna rola Tomasza Ziętka, który grał Rudego. Mogłabym na niego patrzeć godzinami, oglądać i słuchać - tak niesamowicie pasował do tej roli. I dzieci z gimnazjum dokoła nas, przeżywające, że leciała kula, rzucające popcornem i wędrujące do łazienki. Jak ogromna przepaść dzieli dzisiejszą młodzież od tej z lat czterdziestych? Pewnie nie powinnam tego porównywać, bo inne światy i tak dalej, ale właściwie dlaczego nie? Za naszą wschodnią granicą trwają walki, tam też była młodzież. Tak niewiele nas dzieli, kto wie, co może się zdarzyć. Pewnie dlatego to porównanie wydaje mi się właściwe. I myślę, że nie da się przejść obok tego porównania obojętnie.

To tyle na temat tego filmu. Podobał mi się, ale mam zastrzeżenia - tak chyba w skrócie można opisać moje zdanie. Dodam jeszcze, że bardzo podobała mi się muzyka i piosenka Dawida Podsiadło. A co do filmu - kto nie czytał książki - niech przeczyta, a potem można obejrzeć film i porównać. Na pewno nie jest dobrym wyjściem najpierw oglądanie, a potem czytanie. W tym przypadku książka musi być pierwsza. I jeszcze jedno - twierdzić dzisiaj, że Zośka to dziewczyna - to obciach!





Zdjęcia: materiały dystrybutora

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz