niedziela, 28 lutego 2016

Nie każdy ma szczęście żyć w naszych czasach (recenzja książki "Dziewczyny z powstania")



Żyją jeszcze dziewczyny, w których oczach można zobaczyć dawny lęk. Codzienny lęk przed śmiercią, przed głodem, napaścią czy niewolą. Lęk, który schodził na drugi plan, kiedy trzeba było opatrywać rannych, karmić żołnierzy czy przenieść wiadomość. Dla tych dziewczyn walka o wolność była najważniejsza, bo tylko w wolnym kraju mogły kochać i być kochane, mogły w spokoju wychować dzieci, mogły pracować i żyć bez nieustannego strachu. Książka Dziewczyny z powstania mówi właśnie o tych kobietach, które przeżyły powstanie warszawskie i poprzez swoją opowieść chcą zostawić świadectwo o tym jednym z najgorszych wydarzeń w historii naszego kraju.

Sanitariuszka, która, proszona o pocałunek, odmówiła - chłopak wkrótce zginął. Sławka, która podczas powstania myła się w wielkim kotle do gotowania kaszy, ani razu w trakcie walk nie miała okresu. Halinka pierwszego dnia powstania urodziła dziecko. Cztery godziny później jego ojciec poszedł walczyć. Rena w staniku i płaszczu miała zaszyty cyjanek. Kazik był największą miłością Zosi. To dla niego złamała jedyną i najważniejszą zasadę w konspiracji - nie mów nikomu nic o sobie, w razie przesłuchania gestapo nie wyciągnie żadnych informacji. W domu Anny Branickiej, w pałacu w Wilanowie, w czasie powstania mieszkali Niemcy. Jadwiga była już w drodze na rozstrzelanie, kiedy przyszedł rozkaz zabraniający mordowania ludności cywilnej. Teresa z okien mieszkania widziała, jak wybucha czołg pułapka, zabijając kilkadziesiąt osób cieszących się z jego zdobycia. Irenie mąż kazał o 5 być koniecznie w domu. Posłuchała. Przeżyła. 




Książka Dziewczyny z Powstania jest niezwykła, inna niż wszystkie. O powstaniu warszawskim powstało mnóstwo książek, zawierających opowieści, świadectwa, fakty, mapy, opisy walk czy też biografie uczestniczących w walkach osób. Dziewczyny jednak z tego całego zbioru się wyróżniają. Są tu historie kobiet, które uczestniczyły w powstaniu, których ukochani walczyli, których rodziny zginęły. Nie było tu tylko historii bohaterskich czynów, ale też zwykłe informacje dotyczące codziennych czynności, takich jak mycie czy ubieranie się. A mnie właśnie te informacje zawsze ciekawiły najbardziej. Niesamowite jest też to, że w książce znajduje się historia babci autorki. Uzmysławia, że wokół nas wciąż są ludzie, którzy to piekło przeżyli i którzy mogą opowiedzieć. Niedługo tych osób zabraknie, a nam zostaną jedynie te spisane opowieści. 

Historie kobiet czyta się bardzo dobrze, jeżeli można tak powiedzieć o tak tragicznych opowieściach. Są niezwykle ciekawe. I bardzo pouczające. Pokazują też, że powstanie miało swoją drugą stronę. Brały w nim udział kobiety, dzielnie stojące za plecami mężczyzn, a ich rola wcale nie była mniejsza czy mniej ważna. Choć ubrane były w sukienki i marzyły o kąpieli, to najważniejszy był kraj i jego wolność. Bez zawahania ruszały na pomoc, opatrywały rany, dostarczały informacje czy opiekowały się bliskimi. Z całą pewnością to dzięki nim mężczyźni znajdowali w sobie odwagę i siłę - by walczyć o lepsze jutro. 







Brak komentarzy :

Prześlij komentarz