Pamiętacie, jak Wam mówiłam, że nie mam talentu do gotowania? Otóż kilka dni temu dostałam w prezencie kolejną książkę kucharską (wszyscy chyba mają nadzieję, że nauczę się gotować :P), która zbiera w sobie przepisy na niesamowicie proste obiady. Kiedy ją tylko przejrzałam po raz pierwszy, pomyślałam, że w końcu mam książkę na swoim poziomie. Więc jeśli ktoś ma problemy z gotowaniem, a lubi to robić, to ta pozycja jest doskonała dla niego.
Przepisy na 100 obiadów w 20 minut dotyczą wyłącznie dań mięsnych. I to już mi się wydaje nie w porządku. Bo co jeśli akurat miałabym ochotę na wegetariański obiad? Niestety tutaj pomysłu na niego nie znajdę. Najlepiej by było, jakbym kupiła kolejną książkę, ale na to się raczej nie zanosi. Łatwiej i przyjemniej by było, jeśli kilka przepisów, do których nie muszę wykorzystywać mięsa, pojawiłoby się w tej książce. Zawsze to większy wybór.
Przepisy w tej książce zostały przyporządkowane do kilku działów. Niektóre z nich to: dania z drobiu, dania z wieprzowiny, dania z makaronem czy też dania z różnych stron świata. Jest to o tyle fajne, że nie muszę kartkować, szukać i czytać. Wiem, co chcę znaleźć lub na co miałabym ochotę i szukam. Kolejnym ułatwieniem jest ułożenie przepisów w danym dziale w kolejności alfabetycznej. Nie zwróciłam na to uwagi w pierwszej chwili, ale z pewnością jest to bardzo pomocne w sytuacji, kiedy ktoś się już z książką zapozna.
Zdjęcia w książce są przepiękne. Dania wyglądają wspaniale i każde z nich chciałoby się zrobić. Minusem jest to, że nie do wszystkich potraw jest fotografia. Ja jako niedoświadczona kucharka chciałabym wiedzieć, jak coś powinno wyglądać. Wspominałam o tym w poprzednim poście z przepisem (Ogromna ochota na maliny). Idealna sytuacja to dla mnie taka, gdzie mogę obserwować kolejne etapy tworzenia potrawy. Coś mi się jednak wydaje, że ciężko będzie mi znaleźć tak przygotowane przepisy w książkach kucharskich. A dla mnie zdjęcia to podstawa.
Mimo wszystko książka jest zbiorem wielu fantastycznych pomysłów na obiady i dzisiaj jeden z nich Wam polecę. Po wielu rozważaniach zdecydowałam się na roladki z kurczaka.
Przepis:
Do wykonania roladek potrzebowałam piersi z kurczaka - ilość wedle uznania, w książce autorzy polecają 6 filetów, ja wykorzystałam tylko jeden, cebulę, 2 cytryny, kostkę rosołu z kury, kolendrę, a z przypraw: imbir, pieprz i sól.
Sposób przyrządzenia jest naprawdę bardzo prosty. Najpierw siekamy kolendrę i mieszamy ją z sokiem z cytryny i przyprawami. Następnie rozbijamy filety i smarujemy je przygotowaną kolendrą. Zwijamy w rulonik i spinamy wykałaczkami. Kostkę rosołową rozpuszczamy w 150 ml wody. Potem kroimy cebulę w kostkę i podsmażamy. Dodajemy do niej drugą cytrynę - sparzoną i pokrojoną w cienkie plasterki. Następnie wlewamy na patelnię nasz rosołek. Do takiego sosu wkładamy roladki i dusimy pod przykryciem około 12 minut. Ja podałam roladki z ryżem, ale będą pasować i do ziemniaków, do frytek, a nawet i można zjeść je bez dodatków, jak ktoś lubi :)
Roladki były dobre, choć teraz już wiem, że nie przepadam za kolendrą. Jestem pewna, że jeszcze wiele przepisów z tej książki wypróbuję i wiem też, że będą doskonałym urozmaiceniem obiadów, które zazwyczaj przygotowuję. Jedyne, do czego mogę się przyczepić to to, że niestety robienie tego obiadu zajęło mi więcej niż 20 minut. Albo zawiniła moja nieporadność, albo te 20 minut w tytule to duża przenośnia, co jest prawdopodobne.
Po dzisiejszym gotowaniu myślę jednak, że nie jest ważne to, czy nam się uda czy nie, czy jesteśmy mistrzami kuchni lub dopiero się uczymy, a także to, czy w książce są fotografie (choć byłoby łatwiej), ale najważniejsze jest to, że gotujemy z ukochaną osobą. I jest śmiech, zabawa i spędzanie razem czasu. A potem oczywiście jedzenie tego, co wspólnie przygotowaliśmy. To naprawdę miłe chwile i zachęcam Was, żebyście zaciągnęli swoje drugie połówki lub przyjaciół do kuchni i wspólnie coś ugotowali. Przyjemność i uśmiech gwarantowane!
Moje roladki :) |
A Wy lubicie gotować?
A ja tylko potwierdzę, że rolady były dobre :)
OdpowiedzUsuń:)
Usuńnie tylko nie umiem gotować, ale do tego strasznie nie lubię. gdybym lubiła, kwestia nauczenia się nie byłaby tak problematyczna :)
OdpowiedzUsuńale mam jedną książkę kucharską, z której korzystam co prawda jedynie przy pieczeniu, ale inne rozdziały dotyczące przygotowywania m.in. obiadów, pieczeni, dań chińskich, etc, są fantastycznie opracowane. kocham tę książkę, często ją po prostu oglądam, bo ma zdjęcia genialne i właśnie takie, o jakie chodzi tobie - etap po etapie.
Już po samym czytaniu tego, co napisałaś, Ci jej zazdroszczę :) Może i ja kiedyś odnajdę książkę idealną dla siebie.
UsuńJa posiadam w domu kilka książek kucharskich, jednak moją absolutnie ulubioną są: "Ciasta i torty". Asem gotowania nie jestem i nie skorzystałam ze zbyt wielu przepisów z tej książki, ale trzymam ją przy łóżku, bo uwielbiam oglądać zdjęcia tortów przed snem :D To chyba taki mój mały fetysz, nie chciałabym próbować tych ciast z obawy przed rozczarowaniem, wystarczy mi ich widok na obrazkach :)
OdpowiedzUsuńCo do książki o której piszesz, podoba mi to, że przepisy są ułożone w kolumnach, wygląda to bardzo schludnie. A skoro i jedzenie okazuje się dobre, może warto się w nią zaopatrzyć, kiedyś przecież trzeba sobie coś do jedzenia robić :)
Podziwiam Cię, że oglądasz zdjęcia słodkości przed snem! Ja bym nie mogła, bo od razu bym była głodna, niestety :)
Usuń