Do tego filmu podchodziłam z wielkim zaciekawieniem. Po pierwsze dlatego, że gra w nim mój ulubiony aktor, a po drugie - bo historia wydała się interesująca. Z drugiej strony obawiałam się, że mi się nie spodoba. Zawsze mam takie myśli przed oglądaniem filmu z aktorami, których uwielbiam - a co jeśli nie będzie mi się podobało? Okazało się, że nie mam się czym martwić, bo Droga do zapomnienia to naprawdę dobry film.
Eric Lomax to młody chłopak, który podczas II wojny światowej zajmuje się łącznością w Singapurze. Jest świetny w tym co robi, jednak nie ma wpływu na to, że jego przełożeni postanawiają się poddać. Młodzi mężczyźni stają się jeńcami wojennymi i trafiają na budowę kolei. Oni, jako inżynierowie unikają ciężkiej pracy, czego nie można powiedzieć o ich dowódcach. Żołnierze nie zamierzają zrezygnować z walki - konstruują radio, dzięki którym wiedzą, co dzieje się na froncie i jakie są działania Hitlera. Jak łatwo się domyślić, radio zostaje odkryte przez Japończyków. Eric przyznaje się, że to on zmontował urządzenie. Japończycy, by dowiedzieć się, po co brytyjscy inżynierowie skonstruowali radio, zaczynają go torturować.
Wojna zakończyła się około trzydzieści lat temu. Eric jest już dojrzałym mężczyzną, którego pasją są pociągi. Jadąc na spotkanie klubu weteranów, poznaje w przedziale Patricię, swoją przyszłą żonę. Patty zauważa, że Eric dręczony jest przez koszmary, że nie pogodził i nie rozliczył się z przeszłością. Chce wiedzieć, co mu się stało, chce pomóc, jednak niewiele może zrobić. Pewnego dnia Eric dowiaduje się, że Nagase, człowiek, który go torturował - żyje. Lomax jedzie do Japonii, do miejsca, które tak go skrzywdziło i którego nigdy nie zapomniał.
Ten film jest inny. Inny od tych, które widzimy w kinach bądź w telewizji. Co najbardziej zwróciło moją uwagę to to, że są tu bardzo wolne sceny, gdzie jest zbliżenie na twarz bądź pokazanie widoku na morze czy góry. To momenty na przemyślenie tego, co się dzieje, co się stało, to chwila na wyrobienie sobie własnego zdania na dany temat. Podobało mi się to, że nie potrzeba było tysiąca słów, wystarczyła mimika aktorów, by wiedzieć, co myślą i czują. A skoro już mowa o aktorach, to Colin Firth jako Eric był doskonały. Zmęczony swoimi przeżyciami, walczący z nimi każdego dnia. Jego postawa, jego twarz i oczy wyrażały wszystko. Byłam zaskoczona grą młodego Lomaxa, którego grał Jeremy Irvine. Młody aktor, nie znałam go wcześniej, ale dał radę, szczególnie w ogromnie trudnych scenach tortur. Kolejną osobą, która mnie zaskoczyła, to Nicole Kidman, która grała Patty. Nie przepadam za tą aktorką, jej botoksem i tak dalej. Ale tutaj, po charakteryzacji, stanowiła piękny duet z Colinem. Naprawdę widać było między nimi małżeństwo. I świetnie razem zagrali.
Droga do zapomnienia to nie jest film dla ludzi, którzy uwielbiają fajerwerki i spodziewają się nie wiadomo jakiej zemsty i jeszcze większych zwrotów akcji. Mówię Wam - wynudzicie się. Dla mnie jednak było to bardzo miłe doświadczenie - zobaczyć obraz tak inny niż wszystkie, jakie miałam ostatnio okazję oglądać. I choć nie mam najmniejszego pojęcia, jak ta historia mogła się tak zakończyć w rzeczywistości, to została pokazana w piękny i unikalny sposób.
Zdjęcia: materiały dystrybutora
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz