Często wśród ludzi panuje przekonanie, że żeby coś zobaczyć trzeba gdzieś pojechać, najlepiej daleko. Często nie doceniamy tego, co jest tuż obok. Kilka miesięcy temu mój narzeczony powiedział mi o muzeum lawendy, które powstało pod Olsztynem. Zaciekawiło mnie to miejsce, ale zawsze brakowało czasu, by tam pojechać. Marcin namawiał mnie i namawiał, a ja zawsze znajdowałam inne zajęcie. Aż do dzisiaj. I właśnie dzisiaj okazało się, że niecałe dwadzieścia kilometrów za miastem jest piękne gospodarstwo, na którym uprawia się lawendę.
Jest to miejsce prywatne, ale udostępnione do zwiedzania - co niezwykłe - za darmo!. Można pójść na spacer po polach, można posiedzieć na ławeczce wśród upraw bądź posiedzieć nad stawem i posłuchać świerszczy. My mieliśmy to szczęście, że w samym muzeum trafiliśmy akurat na proces destylacji lawendy, z którego otrzymuje się olejek eteryczny i wodę lawendową. Pani oprowadzająca nas po muzeum pozwoliła nam wetrzeć wodę w dłonie. Jej przepiękny zapach czuję do tej pory. Jednak największe wrażenie zrobiła na mnie suszarnia. To tam suszy się zbiory, by potem robić z nich na przykład herbatę.
W gospodarstwie działa mały kramik, w którym możecie kupić najróżniejsze drobiazgi związane z lawendą. Są więc płatki lawendy, zakładki do książek, breloczki, ciastka lawendowe - przepyszne! Ja zdecydowałam się na bukiecik z lawendy, który teraz pięknie nam pachnie w salonie.
W rozmowie z panią oprowadzającą nas po muzeum dowiedzieliśmy się, że planowana jest rozbudowa tego miejsca. W planach są nie tylko nowe lawendowe pola, ale i ogród botaniczny, a także miejsce, gdzie będzie można zjeść ciastko i napić się lawendowej herbaty. My na pewno się na nią wybierzemy.
Świetne miejsce :) śledzę poczynania kilku plantacji lawendy na facebooku :) w przyszłym roku koniecznie muszę je wreszcie odwiedzić na żywo.
OdpowiedzUsuń